Mąż lub żona wyjeżdża do sanatorium

Tu można inicjować tematy niemieszczące się w zakresie innych kategorii.
Rachel
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 1617
Na forum od: 05 kwie 2013 19:16
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 2

Mąż lub żona wyjeżdża do sanatorium

Post autor: Rachel »

Witam
Jestem tu nowa. Mój mąż wyjeżdża 21 marca do Kołobrzegu do Perły Bałtyku. Weszłam na forum aby poczytać o tym uzdrowisku. Opinie są różne, ale ja nie o tym chcę napisać, bo w końcu wyjazd męża to wyjazd męża, ale niebawem będzie mój wyjazd. Nie wiem jeszcze gdzie mnie "rzucą". Jestem z mazowieckiego funduszu. Wniosek złożyłam w listopadzie 2011, a na dzień dzisiejszy mam numer 15141. Jak dobrze pójdzie to latem wyjadę. A może nad morze? Byłam w 2010 po raz pierwszy w sanatorium. Dostałam od 30 lipca do 21 sierpnia do Sanvitu w Ciechocinku. Płakałam gdy na skierowaniu zobaczyłam Ciechocinek, ale pobyt wspominam bardzo miło. To było upalne lato jak zapewne pamiętacie. Ośrodek taki sobie ale mnie to nie przeszkadzało, bo ja i tak chodziłam własnymi ścieżkami (dosłownie). Miałam "jedynkę" w oddzielnym niż główny recepcyjny budynku. Nie było ograniczeń co do powrotów do domu. Każda pora była dobra. Zabiegi miałam takie jakie chciałam, ale nie miałam wymagań. Gimnastyka, basen, masaż suchy i okłady borowinowe na "lędźwiowy". Poza tym wstawałam o 05:00 i biegałam po Ciechocinku. Tak mówiąc szczerze to ten Ciechocinek to dziura, latem nadrabiają ukwieceniem, ale jak wspomniałam dla mnie to nie miało znaczenia. Miałam ze sobą laptop i w wolnym czasie chodziłam na mechanoterapię (dla mnie to siłownia) za grosze. Gdybym w tym roku trafiła na podobny "Badziew" jak Ciechocinek to zrobię tak samo pod warunkiem, że będzie to lato no i tak upalne jak w sierpniu 2010. Pozdrawiam weekendowo wszystkich, którzy wybierają się tego lata do sanatorium. Być może z niektórymi będę w tym samym ośrodku uzdrowiskowym? :)
forumowicz

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: forumowicz »

Witaj Hania :) przeczytałam jednym tchem Twój post po zdaniu mniej więcej..."mój mąż wyjezdza do sanatorium..." Juz byłam pewna ,tysiac pytań ,obaw podejrzeń ,oskarżeń na wybiegu etc.Jakież było moje zdziwienie ,jak normalnie opisałaś swój pobyt.Jak normalnie podchodzisz też do wyjazdu męża.Piekna normalna reakcja i swietny sposób ,na spedzenie tego czasu ,nawet w skromnych warunkach.
Gratulacje :)
Pozdrawiam serdecznie :) :)
Rachel
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 1617
Na forum od: 05 kwie 2013 19:16
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 2

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: Rachel »

kruszynka pisze:Witaj Hania :) przeczytałam jednym tchem Twój post po zdaniu mniej więcej..."mój mąż wyjezdza do sanatorium..." Juz byłam pewna ,tysiac pytań ,obaw podejrzeń ,oskarżeń na wybiegu etc.Jakież było moje zdziwienie ,jak normalnie opisałaś swój pobyt.Jak normalnie podchodzisz też do wyjazdu męża.Piekna normalna reakcja i swietny sposób ,na spedzenie tego czasu ,nawet w skromnych warunkach.
Gratulacje :)
Pozdrawiam serdecznie :) :)
Kruszyna, kiedy mój mąż wyjeżdżał po raz pierwszy do sanatorium w listopadzie 2009, no niestety też do Ciechocinka i to w listopadzie, był totalnie załamany. Ja wówczas jeszcze nie wiedziałam co to sanatorium bo ja dopiero po nim wyjechałam. Ale i tak zrobiłam jemu lekcję. Powiedziałam tak: "Kochanie to będzie Twoje 5 minut. Korzystaj na ile bedziesz mial ochotę, baw się podrywaj. Poznaj sobie ciekawą kobietę abys tego pobytu NIGDY nie zapomniał bo to Twoje pierwsze sanatorium". Wyprawiłam jego super, ciuchy najlepsze a facetem jest przystojnym i pogadać także potrafi. Czy Ty wiesz, że on mi na każdy weekend do domu przyjeżdżał? Wkurzyłam się ale udawałam zadowoloną jednak nie omieszkałam zapytać dlaczego to robi, w końcu sanatorium to nie wieczność po 21 dniach wszystko wróci do normy. Powiedział, że okropnie za mną tęskni. Nie wnikam czy to prawda czy blef, może poznał tam ciekawą Panią, ale dziś też tak samo się broni. Może to taki sprytny chwyt, ale ja jemu niczego nie bronię. To jego czas. Tam ma się "wyszaleć" a po powrocie do domu obowiązki. Acha i jeszcze jedno - otóż gdy mi zostało 3 dni do końca ku mojemu zdziwieniu wychodząc z zabiegowego zobaczyłam mojego męża. Och jak bardzo się na niego wkurzyłam, ale cóż trzeba bylo się przywitać z mężem i zaprosić na spacer po okolicy a potem do mojego pojedynczego pokoju. Nie mogłam zostać do końca, na drugi dzień wyjechaliśmy do domu. Dlaczego? Pomyśl sama :)
forumowicz

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: forumowicz »

Hania jestes jedyna w swoim rodzaju :lol: :lol: Swietne platynowa czcionka za całokształt. :) :)
Rachel
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 1617
Na forum od: 05 kwie 2013 19:16
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 2

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: Rachel »

kruszynka pisze:Hania jestes jedyna w swoim rodzaju :lol: :lol: Swietne platynowa czcionka za całokształt. :) :)
"Thanks, Thanks" :)

Wychodzę z założenia, że każdy ma prawo do swojej wolności a sanatorium to właśnie cudowny czas. Nie można kogoś trzymać na smyczy. Mąż mnie nie kontroluje ale ja jego też nie. On mnie zna i wie, że gdy wyjadę nie będę się zachowywała jak zerwana ze smyczy, bo nie mam tej smyczy na co dzień, a to, że kogoś poznam? To chyba normalne. A co mam z kobietami tylko o modzie rozmawiać? Trzeba rozmawiać i z mężczyznami. Kobieta dojrzała powinna poznawać także mężczyzn, bo poprzez takie znajomości może się czegoś dowiedzieć, nauczyć, doświadczyć, a z mężem nie o wszystkim wbrew pozorom się rozmawia. Znamy się od ponad 30 lat ale ja wiem, że tak jak ja tak i on gdy jesteśmy pośród swoich znajomych z dala od bliskich, rodziny to zachowujemy się na większym luzie, ale też jesteśmy bardziej sobą. :) Tego chyba każdemu potrzeba, to jest też forma rehabilitacji, zdrowienia, nasze dusze zmęczone codziennością potrzebują odreagowania, tak czy nie? :)
forumowicz

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: forumowicz »

Hania wiekszośc podziela Twoją opinię ...... :lol:
forumowicz

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: forumowicz »

Hania,wyjazdy SOLO do sanatoriów wiążą się oczywiście z możliwością poznania kogoś,kto zaniepokoi nasze serducho..., niekiedy tylko flircik,ale niekiedy coś więcej. I co wtedy ? ;)
Rachel
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 1617
Na forum od: 05 kwie 2013 19:16
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 2

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: Rachel »

mix pisze:Hania,wyjazdy SOLO do sanatoriów wiążą się oczywiście z możliwością poznania kogoś,kto zaniepokoi nasze serducho..., niekiedy tylko flircik,ale niekiedy coś więcej. I co wtedy ? ;)
"SOLO"? No nie może być inaczej. Ja na wakacje też wyjeżdżam "Solo" i to są najcudowniejsze wakacje. Abyście nie myśleli, że ja jeżdżę do lasu po drzewo to tak pokrótce napiszę iż uwielbiam jeździć sama ale samotnie nie spędzam urlopu. Jestem "jednostką" w tłumie. Moje wyjazdy wyglądają tak iż wskakuję w samochód i do przodu. Po drodze zatrzymuję się, zwiedzam, coś zjadam w knajpce, a gdy zapada noc gdzieś nocuję i nie jest to luksusowy hotel, chociaż na taki czasem też mam chrapkę. Zwiedzam co się da. Ubiegłoroczne wakacje były pod hasłem: "Zamki południowo wschodniej Polski", a tegoroczne będą śladami Jezior Mazurskich. Sanatorium to już inne klimaty. Po moim "pierwszym razie" (oczywiście mam tu na myśli wyjazd do sanatorium), nabrałam ochoty na więcej i więcej. Ktoś z Was się uśmiecha czytając to, ale prawda jest troszkę inna od tej, która od razu przychodzi Wam na myśl. Pewnie, że miło jest poznać a nawet spędzić z kimś interesującym te 21 lub 28 dni, ale nie za wszelką cenę. Dlaczego byłam zła gdy mąż do mnie przyjechał? Oczywiście był ktoś niezwykły, z którym musiałam o dzień wcześniej się pożegnać, no ale na sanatorium świat się nie kończy, prawda? :)
Rachel
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 1617
Na forum od: 05 kwie 2013 19:16
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 2

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: Rachel »

mix pisze:Hania,wyjazdy SOLO do sanatoriów wiążą się oczywiście z możliwością poznania kogoś,kto zaniepokoi nasze serducho..., niekiedy tylko flircik,ale niekiedy coś więcej. I co wtedy ? ;)
Pytasz mnie co wtedy gdy ktoś "zaniepokoi" nasze serducho? A ja zapytam: "Dlaczego zaniepokoi a nie uraduje"? :)
forumowicz

Re: Rozmowy w ....toku

Post autor: forumowicz »

Haniu masz ode mnie wiadomośc na PW ;) :)
ODPOWIEDZ