Witam - od pobytu Lawendy nic się w pokojach nie zmieniło. Moje okno było od strony lasu i jeszcze mniejsze więc bardzo ciemno.
Pokoje duże - 2 i kilka 1, wyglądało jakby usunęli 1 łózko, w pokoju czajnik, taca, szklanka (bez uszka) i łyżeczka, radio i tv, tv można tylko na weekendy sobie opłacać. Dla NFZ czajniki na korytarzu. Szafy tylko na wieszaki, szafeczka przy łóżku w niektórych pokojach tez nad łóżkiem. Ręcznik duży i mały raz wymieniane, pościel nie była zmieniana podobno braki w obsłudze, jak ktoś się uparł to dostał do samodzielnej zmiany. Jedzenie niezbyt smaczne, małe porcje, nawet chleba czasem mało, często zimne, kilka razy zupa nie była dogotowana, jak ktoś z głodu pochłonął te ziemniaki al dente to chorowali potem. Kilka razy zupa mleczna, czasem kawa zbożowa raz kakao, 2x ciasto w niedzielę raz jabłko. Ja z tych nie podjadających ale do czasu zamknięcia lokali dokupowałam ciepłe posiłki. Cukrzycowcy nie mieli dodatkowych posiłków to samo co lekkostrawni jedli pod koniec chyba jogurt dostali i gruszkę.
Schody do wejścia, jak ktoś nie wiedział to dźwigał walizkę, przy okienku dopiero info, że jest boczne wejście bez schodów. Do stołówki tez kręte schody i często bez zapalonego światła, jest winda ale maksymalnie 2 osoby żeby się nie ocierać. Stoliki 2-3 osobowe małe twarzą w twarz siedzenie nijak do wymogów
.
Zabiegi na miejscu oprócz basenu, jakiejś specjalnej gimnastyki typu joga i wykładow psychologa. Zapomnijcie o zabiegach na czas. Zwłaszcza u p. Magdy - wirówki, solux i lampa Bio. Kto pierwszy ten lepszy. Ale i u innych 3 dnia odpuściłam po co psuć sobie nerwy i szłam jak reszta na żywioł.
Jedyny plus, ze czysto. Mimo ze stary budynek i nie wszędzie nowe meble, ale czysto i pościel nie zniszczona i łazienka. Ogólnie obiektu na rehabilitację nie polecam, chyba że ktoś na tanie wczasy jak duża część mojego turnusu jedzie.
Iwonicz i okolice piękne, jak pogoda i zdrowie dopisywały to chodziłam, chodziłam i chodziłam.