KRĘGOZMYK

Rehabilitacja narządu ruchu. Sanatoryjne leczenie chorób stawów, kręgosłupa, ograniczenia ruchowe, stany pourazowe stawów i kości.
forumowicz

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: forumowicz »

Sława , zdrówka życzę :kwiat:
SlawaAnna
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 185
Na forum od: 04 paź 2015 11:55
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 3

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: SlawaAnna »

Dziękuję, Basiu! :)
ewiko
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 2427
Na forum od: 10 lut 2013 07:07
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 8

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: ewiko »

Dołączam się do zyczeń . Sława, najgorsze masz za sobą, teraz będzie już tylko DOBRZE. U mnie minęło 5 lat od operacji, i czuję się bardzo dobrze, czego i Tobie z całego serca życzę..... :serce:
SlawaAnna
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 185
Na forum od: 04 paź 2015 11:55
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 3

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: SlawaAnna »

Ewiko, dla mnie najlepszym życzeniem jest twoje 5 lat!!! :)
SlawaAnna
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 185
Na forum od: 04 paź 2015 11:55
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 3

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: SlawaAnna »

Ponieważ dostaję pytania na temat operacji i okresu bezpośrednio po, a wiem jak sama poszukiwałam informacji na ten temat, pozwolę sobie tutaj napisać jak to wyglądało. Mam nadzieję, że komuś te moje wrażenia i doświadczenia się przydadzą. (wklejam w dwóch częściach, bo się rozpisałam ;)

Po pierwsze, oczekiwanie na operację to mogło być 2 miesiące, mogło, bo ja musiałam ten termin przedłużyć, dostosować do moich możliwości, ale w szpitalu na Banacha tyle się czeka. Miałam się zgłosić 4 lipca, poniedziałek, rano, a następnego dnia miała być operacja. Miała, bo potem się okazało, że był poślizg, i moja operacja się przesunęła o jeden dzień. Kiedy dowiedziałam się, że moja operacja ma być następnego dnia (bo początkowo mówiono nawet o kilku dniach poślizgu) pielęgniarka zapytała: a ma pani pas biodrowy? Nie miałam, na to ona: to jak pani chce wstać po operacji? Trochę mnie to zaskoczyło, bo wiedziałam, że po operacji trzeba nosić taki pas, ale nie wiedziałam, że trzeba go mieć ze sobą już idąc do szpitala. Na szczęście w szpitalu jest sklep, na szczęście córka miała kartę, kupiłyśmy (220 zł trzeba było wyłożyć, potem 180 zł NFZ zwraca na zlecenie lekarza prowadzącego). Nie wiem co bym potem zrobiła, gdybym nie miała tego pasa, bo bez pasa nie podnoszę się z leżenia odkąd zaczęłam wstawać.

A więc bardzo ważne: do szpitala trzeba się zgłosić mając pas biodrowy dopasowany do swojej figury.

W szpitalu na Banacha po operacji pacjent przebywa najpierw w sali pooperacyjnej (bez wizyt), potem ok. 24 godziny na oddziale pooperacyjnym w Klinice Neurochirurgii (tu można odwiedzać). Kiedy obudziłam się po operacji najpierw w tym pierwszym miejscu, wiem że dostałam morfinę, bo mnie bardzo bolało, ale ja tego bólu nie pamiętam. Potem kiedy już przewieziono mnie na oddział pooperacyjny ból nie był silny, cały czas dostawałam w kroplówkach środki przeciwbólowe. Leżałam na plecach ale rana mi nie dokuczała. Mogłam też leżeć na boku, oczywiście, przy zmianie pozycji bolało, ale ponieważ i przed operacją miałam z tym problem, umiem się tak przekręcać żeby chronić kręgosłup.
Miałam założony cewnik na mocz oraz taki cewnik do kręgosłupa, który miał być zdjęty po 24 godzinach. Ten cewnik jednak spowodował podobno rzadkie powikłanie - w nocy po operacji dostałam niezwykle silnego bólu głowy i karku z odruchem wymiotnym. Lekarz stwierdził, że to wynik podrażnienia opon i rano ten cewnik został wyjęty. Ból głowy, początkowo wyciszany silnymi lekami przeciwbólowymi potem dokuczał mi bardzo przez ok 10 dni, po czym na szczęście minął.

Na drugi dzień po operacji na oddziale pooperacyjnym przyszła do mnie rehabilitantka. Nauczyła mnie jak zakładać pas, pouczyła, że bez niego nie wolno mi się podnosić z łóżka, nawet na chwilę, ale kiedy leżę nie powinnam go mieć na sobie. Przyniosła mi z mojej sali bieliznę i koszulkę, dzięki czemu nie musiałam w koszuli operacyjnej wstawać. Okazuje się, że mogę podnieść biodra do góry i podsunąć sobie pas i to wcale nie boli. Potem pokazała mi jak usiąść (kładąc się bokiem na łóżku i z tej pozycji powoli usiąść), a potem jak wstać. Wstałam z jej pomocą, zrobiłam kilka kroków, po czym stwierdzono, że mogę już sobie sama poradzić. Za chwilę pielęgniarka wyjęła mi cewnik i przewieziono mnie na salę, na której byłam przed operacją.

Od tej pory (ok 24 godziny po operacji) sama chodziłam do łazienki (wewnętrzna przy naszej sali) i nie potrzebowałam pomocy żeby się umyć czy skorzystać z toalety. Ważne, żeby wszystko co jest potrzebne było umieszczone na poziomie rąk, bo nie wolno się schylać, przekrzywiać w kręgosłupie, sięgać wysoko. Leżałam w nocy na płaskim łóżku (tak jestem przyzwyczajona) a w dzień na lekko podniesionym zagłówku, tak, żeby nie zginać się w plecach. Rehabilitantka nauczyła mnie jak wykonywać różne czynności, dała mi sporo sprytnych rozwiązań (sukcesywnie, nie wszystko od razu). Główne zalecenie - jak najwięcej chodzić, jak najmniej czasu spędzać w jednej pozycji. Chodziłam po korytarzu kilka razy dziennie, po kilku dniach wyprowadzałam na spacer inną panią, która źle widziała, i tak chodziłyśmy - prowadził kulawy ślepego (to ona powiedziała!!!).

Na drugi dzień po powrocie do sali z rodziną na zalecenie rehabilitantki zjechałam windą na dół i wyszliśmy na taki mini ogródek spacerowy. Trzeba było pokonac kilka schodków, ale to się okazało nie być problemem. I to jest pytanie jakie ja zadawałam: jak z chodzeniem po schodach, bo nie wiedziałam jak zorganizować dom: dla mnie to nie jest problem!

Rehabilitantka po kilku dniach pokazała mi jak w razie konieczności mogę coś podnieść z podłogi (przykucnąć w wykroku do przodu, podtrzymując się czegoś, wtedy można i kucnąć i wstać bez obciążania kręgosłupa). Jak można zawiązać sznurówki (stawiając stopę na krześle). Jak bezpiecznie siedzieć (byle nie długo!) najlepiej na brzegu wysokiego krzesła. W szpitalu miałam wysokie łóżko, koło niego szafkę z wysuwanym blatem i jadłam posiłki pół stojąc, a pół siedząc oparta o łóżko. (cdn)
Ostatnio zmieniony 22 lip 2016 12:24 przez SlawaAnna, łącznie zmieniany 1 raz.
SlawaAnna
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 185
Na forum od: 04 paź 2015 11:55
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 3

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: SlawaAnna »

(cd) Jeśli chodzi o ból: dostawałam leki przeciwbólowe najpierw w kroplówce a po kilku dniach w tabletkach. Spodziewałam sie dużo większego bólu operowanego miejsca, a ten ból był naprawdę niewielki. Przez dwa - trzy dni miałam za to silne neurobóle, rwę kulszową i takie atrakcje, powiedzieli mi, że to może trwać i kilka miesięcy ale na szczęście ustąpiło. No i te bóle głowy o których pisałam, z nudnościami, to mi chyba bardziej dokuczało niż kręgosłup.

Wyszłam ze szpitala 6 dni po operacji. Tego dnia sama zjechałam windą na parter i przeszłam spory kawałek do sklepu rehabilitacyjnego żeby odebrać zwrot z NFZ za pas, musiałam tę drogę wykonać dwa razy bo lekarz źle wypisał zlecenie. Dałam rady. Do domu pojechałam samochodem (pół godziny) na pół leżąco, trochę te wszystkie nietypowe ruchy mi dały w kość, znów odezwały się neurobóle. W domu na początku miałam wrażenie, że wszystko jest za nisko, wszystko źle umieszczone. Ale każdego dnia było lepiej, powoli sobie przystosowywałam dom do moich potrzeb (na przykład wysoka półka koło łóżka, żeby można było nie sięgać za daleko czy za nisko po potrzebne rzeczy). Jeszcze przed operacją kupiłam sobie stolik regulowany przyłóżkowy, to świetna sprawa, dzięki temu teraz piszę leżąc wygodnie. Oczywiście, pomagają mi dzieci, ale dużo mogę robić sama.

Drugi tydzień po operacji: minęły bóle głowy. Nie biorę leków w dzień, zostawiam te na noc. Chodzę po schodach bez problemu. Wychodzę z domu do ogrodu i zbieram owoce z górnych gałęzi porzeczek itp. Niżej nie sięgam. Podlewam z węża (podanego mi do ręki) moje pomidory. Sama robię sobie kawę, mogę zrobić obiad pod warunkiem, że wszystko co potrzebne jest na poziomie moich rąk. Myję się pod prysznicem (tylko z przodu, żeby nie zamoczyć opatrunku). Raz na trzy dni przychodzi moja córka, położna, wtedy myję się cała pod prysznicem i myję głowę, potem córka mi zmienia opatrunek (w uzgodnieniu ze szpitalem). Staram się leżeć w dzień głównie na płask i wiele razy wstawać. Do każdego wstawania najpierw na leżąco zakładam pas (tak trzeba przez 3 miesiące). Nawet w nocy jeśli chcę do łazienki zakładam najpierw pas. Kiedy bez pasa zrobię niewłaściwy ruch, od razu czuję nerwy w nogach. Po dwóch dniach w domu wychodzę na spacer na ulicę, a następnego dnia idę na spacer na 15 minut do lasu. Potem codziennie wychodzę najpierw raz, a potem dwa razy dziennie do lasu. Sama też chodzę do apteki (dwa kroki).

Dwa tygodnie od operacji - jadę do szpitala na zdjęcie szwów. Zdejmuje pielęgniarka, lekarz operator sprawdza jak to wygląda. Z samochodu do szpitala i potem z powrotem idę piechotą kawalek, w szpitalu muszę poczekać i to jest trochę problem, bo nie mogę usiąść a jest to mocno męczące. Tego dnia robię sobie w domu odpoczynek. Następnego dnia znów idę do lasu na 20 minut. 2 razy dziennie smaruję bliznę grubo moim ulubionym kremem, początkowo bardzo swędziała, ale teraz jest ok.

No i tak to wygląda dziś, dwa tygodnie i dwa dni od operacji. Nie spodziewałam się, że tak dużo będę mogła robić. Pracuję na komputerze bez obciążania kręgosłupa. Duzo leżę, ale też sporo chodzę. Zaczynam powoli redukować leki przeciwbólowe na noc, pewnie są niepotrzebne, ale to jest też sprawa nerwowa, lepiej śpię wiedząc, że nie będzie bolało. Mam nadzieję, że za góra dwa dni odstawię leki.

Na temat tego, jaki skutek przyniosła operacja, trudno coś powiedzieć, bo moja aktywność jest zupełnie inna. Nie pojawia się ból nad prawym biodrem, który najbardziej mi dokuczał. Pojawiają się na chwilę nerwobóle, w zależności od tego jaki zrobię ruch. W połowie sierpnia jadę na wizytę kontrolną do przychodni przyszpitalnej. Jestem pełna entuzjazmu, motywacji i pewności, że będzie dobrze:)

Mam nadzieję na sanatorium (tzn szpital uzdrowiskowy), niestety rehabilitacja na NFZ jest możliwa prawdopodobnie dopiero po Nowym Roku. Prawdopodobnie pojadę na tydzień do Buska na rehabilitację w październiku (groupon...)

Rozpisałam się strasznie, ale pamiętając jak bardzo potrzebowałam informacji na ten temat przed operacją, mam nadzieję, że komuś moje doświadczenia się przydadzą. Pozdrawiam
forumowicz

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: forumowicz »

Jesteś WIELKA SŁAWO :serce:

zdrowiej :kwiat:
Awatar użytkownika
MaKa1
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 4157
Na forum od: 12 mar 2013 20:06
Oddział NFZ: Opolski

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: MaKa1 »

Sławo, Twoje doświadczenia na pewno będą komuś przydatne,życzę Ci dużo zdrówka
teraz musi być tylko lepiej :kwiat:
SlawaAnna
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Bardzo Pomocny Kuracjusz
Posty: 185
Na forum od: 04 paź 2015 11:55
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 3

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: SlawaAnna »

Dziś jestem po wizycie kontrolnej w szpitalu (5 tygodni po operacji), lekko podłamana... No bo przede wszystkim, nie było mojego lekarza który by mi odpowiedział profesjonalnie na wszystkie pytania, a był jego zastępca, którego poznałam na oddziale, niby był moim lekarzem prowadzącym, choć go poznałam dopiero w dzień, kiedy wychodziłam... No i tu mamy odpowiedzi na moje pytania: zgłaszam, że ogólnie jest OK, czuję się nieźle, od kilku tygodni nie biorę żadnych leków przeciwbólowych, za miesiąc jadę na kurację do szpitala uzdrowiskowego. Ale mam pytanie, czy mrowienie i drętwienie nogi to normalny etap leczenia czy coś niepokojącego i co robić? A on mi na to, że mam jak najwięcej ćwiczyć... Ja się pytam: no ale nie wiem jakie ćwiczenia mogę robić, a na rehabilitację niestety dotrę dopiero po nowym roku. A on na to: wszędzie jest pełno ćwiczeń na kręgosłup! (czyt. chyba w google?)

Ja na to: no jak to, ale przecież wszędzie czytam, że nie wolno na własną rękę robić żadnych ćwiczeń bez indywidualnych zaleceń rehabilitanta! Ja ćwiczenia na kręgosłup ogólnie znam, bo do operacji robiłam je codziennie od kilku lat... A on - pani może robić te wszystkie ćwiczenia, tylko bez obciążenia i bez skłonów... To się absolutnie nie zgadza z niczym, co udało mi się na ten temat znaleźć, czy to dla pacjentów, czy w literaturze profesjonalnej dla rehabilitantów... Co ten lekarz tam robi???

Postanowiłam, że w przyszłym tygodniu pójdę na płatne spotkania do centrum rehabilitacji, tam gdzie mam zabiegi na NFZ. Do nich mam zaufanie i oni mi wytłumaczą co mogę a czego nie zanim jeszcze wyjadę na to leczenie w Inowrocławiu. Chciałabym bardzo robić jakieś ćwiczenia, ale nie chcę ryzykować, żeby sobie nie zaszkodzić... Coraz więcej chodzę - 2 razy dziennie po ok 40 minut po lesie, trochę leżę z nogami na piłce, to mi chyba nie zaszkodzi...
ewiko
Super Kuracjusz
Super Kuracjusz
Posty: 2427
Na forum od: 10 lut 2013 07:07
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 8

Re: KRĘGOZMYK

Post autor: ewiko »

Sławo. absolutnie NIE WOLNO wykonywać Ci ćwiczeń bez konsultacji z rehabilitantem. DOBRYM REHABILITANTEM. Po operacji miałam rehabilitację w Konstancinie. Moją "osobistą" rehabilitantką była cudowna pani Renatka, która baaardzo zna się na rzeczy. Uczyła mnie wszystkiego, jakie ruchy mogę robić, a jakie są zabronione. Jakie ćwiczenia mogę , wręcz muszę wykonywać, a jakie są zabronione. To co usłyszałam od mojej rehabilitantki, całkowicie pokrywało się z tym co mówił mój cudowny , operujący mnie ortopeda.Do niego mam całkowite zaufanie. Ale właśnie w Konstancinie, trafiłam na rehabilitanta, który po krioterapii na rozgrzewkę zlecał ćwiczenia pacjentom. Mnie niestety kazał robić to, czego mi nie wolno. Zrobiła się z tego wielka awantura (byłam tego świadkiem), podczas której pani Renatka zasugerowała młodszemu koledze dokształcenie się..... Dlatego piszę, że rehabilitant musi być dobry, naprawdę znający się na rzeczy. Sławko, pamiętaj że masażyści powinni omijać Cię wielkim łukiem. Żadnych masaży. Piłka z całą pewnością nie zaszkodzi, wykonuję na niej kilka prostych ćwiczeń zleconych przez moją rehabilitantkę.
Natomiast jeśli chodzi o drętwienie nogi , to ja przed operacją zostałam uczciwie uprzedzona , że jedynym negatywnym skutkiem zabiegu może być (nie musi) brak czucia w nodze. I tak też się stało. Lewa łydka , po zewnętrznej stronie ma miejsce gdzie "nic nie czuje". Stopa również ma takie miejsce, i dlatego mam "problem" z założeniem np. klapek japonek. Z czasem te "znieczulenia" mogą minąć, potrzeba ćwiczeń........ u mnie to pozostało. Można się przyzwyczaić. Sławo, powolutku wszystko wróci do normy, potrzeba czasu. Życzę Ci , abyś trafiła takiego rehabilitanta jakiego miałam ja. Aha, pamiętaj że Ty nie możesz brać udziału w gimnastyce zbiorowej. Tylko indywidualna. A najbardziej polecam gimnastykę w basenie, ruchy są ograniczane przez wodę, i dlatego biorę udział w zbiorowej gimnastyce. Tu również zachowuję czujność, i nie robię takich ruchów które mam zabronione. Mam nadzieję że odrobinkę pomogłam. Pozdrawiam serdecznie...... wszystko będzie dobrze.
Ostatnio zmieniony 12 sie 2016 23:45 przez administrator, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawka techniczna
ODPOWIEDZ