Wierszyki na wesoło.

W tym miejscu możecie prezentować swoją twórczość niekoniecznie związaną z pobytem w sanatorium choć i taka mile widziana.
Regulamin forum
Proszę by każdy nowy wątek rozpoczynał się wierszem. Najlepiej by to był wiersz autora wątku, ewentualnie wiersz na temat sanatorium.
Uwaga! Jeśli wstawiacie czyjąś twórczość, pamiętajcie, że powinniście posiadać zgodę autora lub właściciela praw na publikację. To bardzo ważne.
Proszę też by nie tworzyć tu wątków, które bardziej pasują do działu "Na każdy temat". Niech ten dział będzie wyłącznie związany z twórczością sanatoryjnych poetów :)
Poza tym obowiązują wszystkie zasady z regulaminu ogólnego pisania postów na forum dostępnego tu http://www.forum.nasze-sanatorium.pl/vi ... p?f=2&t=10
Awatar użytkownika
Suzen
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 3505
Na forum od: 26 kwie 2014 07:56

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: Suzen »

WRZESIEŃ GRZESZEŃ

Wrzesień grzeszeń pozaplatał nasze nogi w końcu lata,
gorsząc wszystkich, co zajrzeli i ujrzeli nas w pościeli.
Naniósł słodkich jabłek z sadu (na złość z piekielnemu gadu)
nieświadomi więc grzeszności kosztowaliśmy... miłości!
Potem patrzył, nic nie mówił, ani groził, ani chlubił,
miecz ognisty miał zgaszony i nie gwizdał na anioły.
A my, w złotych nitkach słońca, pieściliśmy się bez końca,
wznosząc własny, mały Eden, gdzieś we wrześniu, chyba, nie wiem. ;)

Witold Wieszczek
Awatar użytkownika
Suzen
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 3505
Na forum od: 26 kwie 2014 07:56

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: Suzen »

Pan Kotek był chory...

Autor nieznany


Pan Kotek, choć chory, nie leżał w łóżeczku,
bał się stracić pracę, bo skąd wziąć na mleczko.
Dzień cały harował (nikt nie chce być głodny),
pod wieczór cichaczem poszedł do przychodni.
W przychodni mu dali numerek z terminem;
termin nieodległy, miesiąc szybko minie.
nic wyskokowego przez miesiąc nie pijał,
mimo to choroba jakby się rozwija.
Opadły mu wąsy, nos na kwintę zwiesił,
nadal gorączkuje, życie go nie cieszy,
czka, kaszle, bojowe na rząd puszcza gazy,
z wściekłości o bliskim końcu rządu marzy,
lecz sam bliższy końca z dniem każdym jest kotek.
Miesiąc jakoś wytrwał, lecz co będzie potem?
Lekarz go wysłuchał i westchnął; "Na Boga!
Idź kotku czym prędzej do laryngologa!".
Na wizytę czekał kolejne pół roku,
chudł, marniał, coś w płucach go kłuło i w boku,
lecz doktor do gardła mu nawet nie zajrzał:
"Nie tego, koteczku, wybrałeś lekarza.
Nie z gardła ten kaszel, on z płuc się dobywa,
do pulmonologa idź!- Śmierć zbiera żniwo!".
Kolejne pół roku. Doktor mięsem rzucał:
"Diagnozę postawię jak prześwietlisz płuca.
Niech lekarz rodzinny da ci skierowanie.
Do diabła koteczku, lecz się, skończysz marnie!".
Na wizytę czekał koteczek znów miesiąc
i na prześwietlenie dni jeszcze pięćdziesiąt,
aż dzień wreszcie nadszedł, czas iść do rentgena.
Jest termin, jest rentgen, lecz... koteczka nie ma.
Kotek nie doczekał. Już leży w mogile
a dusza do Boga uśmiecha się mile:
"Najwyższy Doktorze, znajdź miseczkę mleczka,
w rajskim sanatorium dla mnie, dla koteczka.
Będę Tobie mruczał i grzał Twoje kości,
tylko mnie w Twym Raju chciej u siebie gościć".
"Cóż mogę, koteczku – rzekł Bóg - wobec faktu;
nie chciał ze mną zawrzeć NFZ kontraktu".
A morał? Morału napisać nie zdążę,
bo też za koteczkiem niedługo podążę.
Lecz mnie nie żałujcie, wszak byłem ladaco -
choć żal, że nie dowiem się: umarłem na co?
Awatar użytkownika
Suzen
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 3505
Na forum od: 26 kwie 2014 07:56

Re: Wierszyki na wesoło...i poważnie.

Post autor: Suzen »

"O maluchach."

Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole
z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem
jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł
dziwili się, że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę
i ubrał tłustą rękę w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łebek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osią minuty
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione O
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie

- ale Jezus brał je z powagą na kolana.

ks Jan Twardowski
jawa 53
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 4983
Na forum od: 24 gru 2013 07:17
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 8

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: jawa 53 »

Żył, o Efendi, w pięknym kraju
Kędy gorący, korzenny ląd
Władca - co oprócz innych zwyczajów
Miał tysiąc dwieście czterdzieści żon

(Może się mylę o jedną żonę
Bo wszystkie były zaokrąglone)

Władca nie lubił bałaganu
Intryg, w przedsionku przepychania
Żony więc ponumerowano
Uczciwą drogą losowania

By w usprawnieniach swych nie spocząć
I wszystko mieć w każdej porze
Kazał zbudować kryty taśmociąg
Między haremem a własnym łożem

(Sadzono w taśmę kolejne żony
Włączył - i był zadowolony)

Aż - jak kroniki stare podają -
Taśmociąg zawył, zachrzęścił
Stanął! - A w całym Seraju
Nie było zamiennych części

Wnet po pałacu rozniosło się
Że plan się chyba wali
W łożu jest żona 508
A części nie dostarczyli

(Zawsze są takie kłopoty
Kiedy w rozruchu prototyp)

Władca w sypialni kąt wtulony
Przeżywa nudy dramat
Na taśmie więdną nowe, nie użyte żony
A w łożu wciąż ta sama

Nawet niebrzydki biust ma
Ta moja żona pięćset ósma
Dalej nie można przy dzieciach -
Patrz: van de Velde plansza trzecia

Coraz to nowych doznań
Zapragnął władca jak byle łasuch
We dwoje przecież wiele można
Gdy ma się chwilę czasu

Pierzchło zmęczenie i znudzenie
Haremu masą przerobową;
Cieszył się z tego niestrudzenie
Choć nie był wcale Casanovą

(Rzeczy w szczegółach streścić nie potrafię
Nie popadając w pornografię)

Noc była parna i duszna
Jak zwykle przy miłosnej grypie
Rzekł władca - Wiesz co, pięćset ósma?
Ty chyba jesteś w moim typie

Kiedy poranek okien dosięgnął
Słowik rozśpiewał się w gęstwinie
Szepnął do żony pięćset osiem:
Kochanie, jak ty masz na imię?

Więc został z jedną tylko żoną
To było już dla niego jasne
Jak zachować efektywność wzmożoną
Zmniejszając jednocześnie koszta własne

Bo świat nasz toczy się jednako
A bajki treść nie kłamie
Wciąż ilość nam przechodzi w jakość
A poligamia w monogamię

"Bajka 1002-ga" - Jonasz Kofta
forumowicz

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: forumowicz »

:lol: :lol: :lol: :kwiat:
Awatar użytkownika
Suzen
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 3505
Na forum od: 26 kwie 2014 07:56

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: Suzen »

Koty.

Koty te zwierzęta dzikie,
zamieszkują dziś Afrykę.
Są też w Rosji i Europie,
czasem też w dziadkowej szopie.

Bardzo głośne i cichutkie,
wielkie, małe i milutkie.
Szare, bure i z grzywami,
w pręgi, łaty i z wąsami.

Jedne ryczą jak silniki,
jak przystało na ród dziki.
Drugie mruczą, pomiaukują,
kołysanki wyśpiewują.

Koty perskie i Irbisy,
lwy pantery i tygrysy.
Te poważne i dostojne,
oraz te w futerka strojne.

Wszystkie są drapieżnikami,
lecz tak mówiąc między nami:
najpiękniejszy jest nasz swojski,
ten dachowy kotek, z Polski.

Krzysztof Tabor

jawa 53
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 4983
Na forum od: 24 gru 2013 07:17
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 8

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: jawa 53 »

"Lokomotywa dla dorosłych"

Słuchaj dzieweczko! - ona nie słucha.
Przesunął więc ręką od piersi do brzucha.
Buch - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Tyżeś to w nocy? To ty Jasieńku?
Jam ci najdroższa! Więc wchodź pomaleńku!
I wszedł w nią powoli jak żółw ociężale.
Ruszył - dwa razy - wolniutko ospale.
Szarpnęła się trochę. Przyciągnął z mozołem.
Nogami się zaparł o krzesło za stołem...
i teraz przyśpieszył i pchnął nieco prędzej
i dudni i stuka, łomoce i pędzi.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Klęczała wygięta w pozycji "na most".
A On ja w te szparę, w ten tunel, w ten las
I spieszy się spieszy by zdążyć na czas.
Aż lóżko turkoce i krzesło tez puka.
A Jasiu ją stuka i stuka i stuka.
Tak gładko, tak lekko, tak calem za cal
wyjmował i wkładał ten narząd jak stal.
A Ona spocona, zziajana, zdyszana
Lęgła na plecach, uniosła kolana
zdziwiona tym wszystkim co się z nią dzieje
pyta się Jaśka, pyta i śmieje:
A skądże to jakże to czemu tak gnasz!?
A co to to, co to to, co ty mi pchasz!?
że wali, że pędzi, że bucha buch buch!?
Ach jakże, ach jakże, ja lubię ten ruch!
I gna ją i pcha ją i akcje swą toczy
i tłoczy ją Jasiu uroczy, tłoczy
Nagle... świst
Nagle... gwizd
Buchnęło - buch!
i stanął już ruch.
Oj gdzie mi zniknąłeś! Chce jeszcze Jasieńku!
Próbuje go znaleźć ręka po ciemku.
A on już bez ducha, mały skulony,
śpi nieboraczek choć akt nie skończony.
Wiec strzela biedna wokoło oczyma.
Dziwi się temu co w ręce trzyma,
i płacze, narzeka na los swój niewieści,
i w końcu się sama ze sobą pięści.
A Jasiu? Znał prawdy nieznane dla ludu.
Przeczytał Wisłocką. Chciał teraz cudu.
Sądził, że starczy ta szybkość, ten ruch,
technika, pozycja i owo "buch buch",
by żonę rozpalić do ognia białości.
A ona pragnęła tez innej miłości.
Miłości zawartej w spojrzeniu iskierce,
Wiec Jasiu prócz ch**a - miej także serce!

- Stanisław Adamczyk
Awatar użytkownika
medi
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 8463
Na forum od: 22 lip 2011 15:26
Oddział NFZ: Mazowiecki
Staż sanatoryjny: 6

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: medi »

:o :shock: :lol: :lol: :lol: :lol:
Awatar użytkownika
Suzen
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 3505
Na forum od: 26 kwie 2014 07:56

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: Suzen »

Hymn informatyków
Autor nieznany

Nie chcę podwyżki, po co trzynastki,
To wszystko tylko szczęścia namiastki.
A szczęście dla mnie - to praca szczera:
Dwanaście godzin przy komputerach.

Nie wzbraniaj Ojcze! Precz z oczu Matko!
Nie dla mnie żona i dzieci stadko!
Jeść, spać, dorastać - Ja pragnę w biurze!
I umrzeć - z dłońmi na klawiaturze...
;)
jawa 53
Przyjaciel forum
Przyjaciel forum
Posty: 4983
Na forum od: 24 gru 2013 07:17
Oddział NFZ: Małopolski
Staż sanatoryjny: 8

Re: Wierszyki na wesoło.

Post autor: jawa 53 »

DON KICHOT XXI wieku

Kobieto śliczna, wspaniała,kochana
Twe wdzięki sławić chcę od rana
Więc zostań proszę mą Dulcyneą
Bym mógł rozpocząć wielkie dzieło
Za wsią jest wiatrak z Don Kichota
Na walkę zbiera we mnie ochota
Chcę twoim wiernym być amantem
Mój york niech będzie Rosynantem
Gdy już przeciwnik w boju zginie
To będę godnym sławić twe imię
Więc zostań proszę damą mego serca
Niech drży ze strachu każdy bluźnierca

-jawa53
ODPOWIEDZ