W Ustroniu mogę polecić na nocleg pensjonat
"Kaja" znajdujący się na ul. Szpitalnej 10C, za Szpitalem Reumatologicznym,
praktycznie vis-à-vis sanatorium "Magnolia". Pensjonat znajduje się na uboczu, około 100 m od drogi po której odbywa się
niewielki ruch drogowy, a to gwarantuje nam ciszę i spokój. Do centrum miasta jest około 10 minut marszu, powrót zajmuje
nieco dłużej. Można korzystać ze skrótu obok "Magnolii", nieczynnej "Maciejki" i "Tulipana" wtedy wychodzimy z powrotem na
ul. Szpitalną, mijamy "Złocień", "Malwę" oraz "Różę" i jesteśmy prawie przy Wiśle, mijamy most no i do centrum już bliziutko.
Dla niezorientowanych te "kwiatki" to są nazwy obiektów sanatoryjnych. Z pensjonatu jest też w miarę blisko do "Równicy".
Do dyspozycji otrzymaliśmy jeden z sześciu, dwupokojowych apartamentów, na który składały się: sypialnia wyposażona
w łoże małżeńskie, szafę oraz komodę, pokój dzienny wyposażony w wersalkę, dodatkowe łóżko, stół oraz TV oraz aneks
kuchenny z lodówką, płytą grzejną i wszystkimi potrzebnymi naczyniami i sztućcami. Całości dopełniała oczywiście łazienka
i niewielki przedpokój. Byliśmy tam w miesiącu lutym i duży plus dla obiektu za ogrzewanie. Musieliśmy często wietrzyć nawet
przy minimalnie włączonym ogrzewaniu. Bardzo praktyczny jest grzejnik drabinkowy w łazience, który poza sezonem zimowym
można podłączyć do gniazdka. Mieliśmy również spory balkon, ale w zimie niestety mało przydatny.Większość apartamentów
dysponuje osobnym wejściem co dla nas, wracających często późną nocą, jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
Minusem tego obiektu jest niewielki parking, oraz stromy podjazd do pensjonatu, co szczególnie w zimie sprawia mniej wprawnym
kierowcom, nieco kłopotów. Informacja i rezerwacja pod telefonem:
604-662-324.
p.s. pobyt rezerwowaliśmy na początku listopada i po raz pierwszy spotkałem się z odmową rezerwacji (w innych obiektach)
gdyż wynajmującym nie odpowiadał podawany przez nas termin pobytu. Dokładnie chodziło o pobyt w środku którego był
jeden weekend. Mieliśmy propozycje rezerwacji pełnych tygodni np. od poniedziałku do niedzieli. Dla nas absurdalny pomysł.