Dobry żart jest tynfa wart
Re: I Po Turnusie, Wspomnienia...
ale w zamian zostawiam ten:
Przychodzi mały Jasiu do apteki i mówi do aptekarza
- Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży!!!
Aptekarz się zdenerwował i ochrzania Jasia:
Po pierwsze - o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos,
Po drugie - to nie jest dla dzieci,
Po trzecie - niech ojciec sobie sam przyjdzie,
Po czwarte - są tego różne rozmiary.
Jasiu też się w tym momencie wkurzył, więc mówi:
Po pierwsze - w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie,
Po drugie - to nie jest "nie dla dzieci", tylko przeciwko dzieciom,
Po trzecie to nie dla ojca, tylko dla mamy,
Po czwarte, mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary
- zawiela
- Super Kuracjusz
- Posty: 1230
- Na forum od: 02 sty 2013 08:44
- Oddział NFZ: Podlaski
- Staż sanatoryjny: 6
Re: I Po Turnusie, Wspomnienia...
Sąsiadka widzi sąsiadkę ,jak chodzi w koło kościoła.
-Dlaczego sasiadko tak chodzisz w koło?
-Ksiądz za pokutę ,kazał mi obejść kościół tyle razy ,ile zdradziłam męża
-O kurna chata ,to ja lecę po rower
Coś w tym style,bo ja też jestem specjalistką od spalania dowcipów.
Re: I Po Turnusie, Wspomnienia...
- zawiela
- Super Kuracjusz
- Posty: 1230
- Na forum od: 02 sty 2013 08:44
- Oddział NFZ: Podlaski
- Staż sanatoryjny: 6
Re: I Po Turnusie, Wspomnienia...
Re: Dobry żart jest tynfa wart
spokój przerywa im przypadkowy pies, który akurat zaczął czyścić swoje krocze tak jak to psy robią.
- Wiesz co Heniu, tak patrzę na tego psa jak on to robi i mu zazdroszczę, też bym tak chciał lizać jaj*a.
- Śmiało Jurek, spróbuj. Chociaż ja jak ostatnio spróbowałem, to mnie pogryzł i przez parę dni uciekał na mój widok.
Re: Dobry żart jest tynfa wart
(pół roku na niego zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy i na skrzydłach szczęścia
popędziliśmy do domu. Po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (żeby nowy zakup oblać).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy i mówię do swojego męża:
- A może powiesimy od razu ten żyrandol?
Mąż się zgodził. Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret, mój mąż wspiął się na tę piramidę,
a mnie kazał go asekurować. Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój mąż, orzeł, pod sufitem
majstruje (a on był - nie wiem po co - w szerokie bokserki obrany), przenoszę wzrok niżej i co ja
widzę w tych sympatycznych bokserkach ??? Wypadło mu jedno jajeczko, no i ja taka rozczulona
tym widokiem tak lekko pstryknęłam paluszkami po tym jajeczku. mój tygrys w tej sekundzie jak
nie poleci w dół z tej estakady wraz z żyrandolem, który rozbił się całkowicie na małe kawałeczki.
Wstaje szybko i z ostatkami żyrandola w ręce podskakuje do mnie. Myślałam, że mnie zabije, albo
walnie tym żyrandolem, a on mówi:
- Kur*a mać! Ale mnie prąd pier*olnął, aż do jąder doszło, dobrze, że nie na śmierć, ale żyrandol w piz*u poszedł!!!
- +alicja+
- Przyjaciel forum
- Posty: 6818
- Na forum od: 10 sty 2015 00:03
- Oddział NFZ: Dolnośląski
- Staż sanatoryjny: 4
Re: Dobry żart jest tynfa wart
Dziadku
Re: Dobry żart jest tynfa wart
znasz to?
Re: Dobry żart jest tynfa wart
Re: Dobry żart jest tynfa wart
proszę nie odpowiadaj
aż mi oczki zwilgotniały