Sanatorium Lalka w Cieplicach
-
- Posty: 1
- Na forum od: 18 lis 2017 13:12
- Oddział NFZ: Dolnośląski
Sanatorium Lalka w Cieplicach
Byłam w Cieplicach na skierowanie NFZ w sanatorium Lalka w dniach 06.10. -27.10.2017 r.
Dla mnie to wielka porażka, już nigdy więcej tam nie pojadę.
A teraz uzasadnię dlaczego.
1. Otrzymałam pokój 2-osobowy o powierzchni około 9 m². Na szerokość to 2 łóżka i 1 szafka między nimi, już druga nie zmieściła się.
W łazience z kratki ściekowej tak śmierdziało, że trudno było tam wejść. Była ona wcześniej zaklejona - czyli ten smród nie tylko nam przeszkadzał. „Fachowcy” stwierdzili, że należy ją zalewać wodą, ale to na dłużej nic nie dało.
2. Planowanie zabiegów a posiłki.
W Cieplicach pierwszeństwo ma stołówka. Zabiegi miałam tak zaplanowane, że często kolidowały mi z godzinami posiłków, ale pani kelnerka poradziła mi, żebym w takim razie zrezygnowała za śniadania czy obiadu. Pierwszy raz spotkałam się z miejscowością sanatoryjną, gdzie stołówka nie uwzględnia spóźnień ze względu na zabiegi. Dopiero po interwencji kierowniczki zmieniono mi godziny zabiegów. Ale jedna z pań przy stoliku rzadko przychodziła na śniadania przez zabiegi. Mąż musiał jej zabierać.
Jeżeli w Cieplicach tak jest, to niech będzie korelacja zabiegi - pory posiłków.
3. Stołowaliśmy się w Edwardzie. Budynek ładny, restauracja też. Ale posiłki to katastrofa. Tylko zupy były dobre. Zdecydowałam się na dietę lekkostrawną. Często jadłospis nie zgadzał się z podanymi potrawami, 3 razy podano nam ogórki zielone, które są niedopuszczalne w takiej diecie. Śniadania były jednostajne, kolacje nieraz na ciepło, ale bardzo skromne. Mięso było tak twarde, że nie można było pogryźć, raz udka duszone miały krew przy kościach i surowe mięso. Pierogi to były chyba najtańsze z Biedronki - nie można było zjeść. Jak kucharki nie chcą robić, to niech kupią, ale jadalne. Okazało się, że we wszystkich trzech stołówkach NFZ jadłospisy są takie same. Chciałam 2 razy interweniować u dietetyczki, ale jej nie było. Uwagi przekazałam kelnerce z Domu Zdrojowego, zmieniono tyle, że już nie było ogórków. Koleżanka - z zawodu kierownik caterinku wydającego 2 tys. obiadów również interweniowała i rozmawiała z dietetyczką na temat gramatury i wydawanych posiłków niezgodnych z jadłospisem. Usłyszała odpowiedź, że kuracjusze i tak zostawiają na talerzach, a niektórych produktów nie dowieźli. Nasze skargi nic nie zmieniły.
Rada : zmienić dostawców i szefów kuchni.
4. Zabiegi. Większość bez zarzutów.
- Mam uwagę do aquavibron nie dość, że trwał tylko 6 minut, to panie w ogóle się nie przykładały. Na zwróconą uwagę jedna stwierdziła, że jest to tylko zabieg pomocniczy mało ważny. Jednak dla mnie ważny- w innym wypadku bym go nie brała. Po mojej uwadze było lepiej, chociaż ostatnia z pań wykonująca zabieg była odporna na moją prośbę.
- Najwięcej zastrzeżeń nam do usytuowania basenu względem szatni i natrysków.
Pierwszy raz spotkałam się z tym, że basen jest piętro niżej niż szatnia i natryski. Wynik tego był taki, że mokre czekałyśmy w przeciągach na schodach aby wejść na basen. Ja po 10 - ciu dniach byłam chora i już nie korzystałam z tego zabiegu. Jedna z pań pośliznęła się i upadła na schodach, dobrze, że nic poważnego się nie stało.
Jestem ciekawa, kto dał pozwolenie na takie niebezpieczne usytuowanie basenu.
5. W budynku zabiegowym nie ma szatni i wszyscy kuracjusze spoza Domu Zdrojowego musieli nosić ze sobą ciepłe okrycia od zabiegu do zabiegu, co było bardzo uciążliwe.
Pod koniec turnusu prawie połowa kuracjuszy była przeziębiona więc kolejki do lekarza i do aptek były długie. Powodem tego był też fakt, że po zabiegu trzeba było się śpieszyć, aby zdążyć na posiłek i przejść do innego oddalonego budynku w zimnym powietrzu
Wielkim plusem jest piękny zadbany park. A do gór to daleko, trzeba dojechać.
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 5001
- Na forum od: 03 maja 2016 22:43
- Oddział NFZ: Łódzki
- Staż sanatoryjny: 9