sanatorium Julianówka 2018
sanatorium Julianówka 2018
W dniu 09 lipca 2018r o godz 13 przyjechaliśmy do sanatorium Julianówka.Jesteśmy małżeństwem.Po wręczeniu skierowań,recepcjonistka oznajmiła ,że nie na pokoi dwuosobowych i zaproponowała rozdzielenie nas i zakwatrowanie w pokojach trzyosobowych,oddzielnie mężczyźni i kobiety. Oczywiście nie wyraziliśmy zgody.Po wielu perturbacjach,telefonach do NFZ,niepotrzebnych nerwów ,bez obiadu o godz.16,50 po prawie pięciu godzinach my i 8 oczekujących jeszcze par zostało zakwaterowanych.O co chodziło??????????
Sanatorium Julianówka położone jest przy ul.Widok, która charakteryzuje się bardzo dużym natężeniem ruchu przez cały dzień. W pokojach od ulicy hałas trudny do zniesienia ,a przecież przyjechaliśmy się leczyć i odpoczywać.
Wi-fi dostępne tylko przy recepcji.
Brak możliwości płatności elektronicznej,wyłącznie gotówka ,a opłat sporo :za pobyt,”telewizor”,czajnik,parking,klimatyczne itd.
W stołówce ściana południowa cała oszklona,temp.na zewnątrz około 30 stopni ,wewnątrz „sauna”,brak klimatyzacji.Spożywanie posiłków – gehenna.
Wyżywienie pierwszy tydzień dobre, im bliżej końca coraz słabsze,nazwy w jadłospisie wymyśle np.: medalion a na talerzu mortadela w panierce z bułki....
Jakość sprzątania pozostawiam bez komentarza.
Niewielka świetlica dla kuracjuszy zamieniana na bazar ciuchów, bibelotów i „prezentacje” -sprzedaż robotów kuchennych,odkurzaczy itp. sprzętu.
Sanatorium Julianówka niedostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Schody, schodki ,półpiętra ,wąskie korytarzyki,brak podjazdów a przede wszystkim brak windy.
Baza zabiegowa nie pierwszej młodości,ciasna ,duszna, bez właściwej wentylacji.
By nie być jednostronnie niezadowolonyymi odnotowujemy pozytywy „Julianówki” : miły i serdeczny personel,w szczególności rehabilitanci, basen i zabiegi w jednym miejscu. Niestety plusów niewiele dlatego nie polecamy!
- Fionka
- Przyjaciel forum
- Posty: 9386
- Na forum od: 09 mar 2015 18:09
- Oddział NFZ: Łódzki
- Staż sanatoryjny: 2
Re: sanatorium Julianówka 2018
Re: sanatorium Julianówka 2018
Dla mnie jest to całe pasmo narzekania na wszystkich i wszystko, a na koniec jedno zdanie
na temat personelu. Dobrze, że chociaż ono pozytywne. Macie prawo dać taki opis.
Odniosą się tylko do jednego akapitu z Waszego posta.
O co chodziło??? o zwykłą sprawiedliwość wobec innych kuracjuszy. Małżeństwem to można sobie być na wczasach,gamiz25 pisze:(...)Jesteśmy małżeństwem. Po wręczeniu skierowań,recepcjonistka (...)zaproponowała rozdzielenie nas
i zakwaterowanie w pokojach trzyosobowych,oddzielnie mężczyźni i kobiety. Oczywiście nie wyraziliśmy zgody.(...) O co chodziło??????????
a w sanatorium jest się kuracjuszem. Dziwi mnie tylko postawa wielu dyrektorów tych placówek, że dwójki są dla
małżeństw. A niby dlaczego? Żaden przepis nie gwarantuje ani wspólnego wyjazdu, ani też takiego zakwaterowania.
Będąc na miejscu zarządzającego: przydzielam wg płci pokoje trzyosobowe, a jak nie pasuje to siedźcie sobie na
tych walizkach nawet do końca turnusu, a jak nie, to wolna droga do domu. Ktoś tu ostatnio opisywał jak to jakieś,
niezadowolone z warunków zakwaterowania (brak węzła sanitarnego w pokoju), małżeństwo wracało kilkaset kilometrów
do domu, a potem na początek kolejki w oczekiwaniu na kolejny wyjazd. Czy takie osoby na pewno pojechały się leczyć?
A to w pokoju trzyosobowym nie da się tego robić??? W ten sposób leczą się, rehabilitują i wypoczywają tysiące kuracjuszy,(...) przecież przyjechaliśmy się leczyć i odpoczywać.(...)
czasem nawet jeszcze w pokojach czteroosobowych, a małżeństwa jakoś dziwnym trafem nie mogą. Upierają się, ba, wręcz
toczą boje na "śmierć i życie" żeby ich zakwaterować razem, a potem "warczą" na siebie i przy okazji na wszystkich dookoła
i chodzą nabzdyczeni przez cały turnus. I to ma być ta radość ze wspólnego pobytu w sanatorium? Ktoś powie, że to nie moja
sprawa jak się zachowują i będzie miał w sumie rację. Tylko w tym momencie chciałem pokazać jak to często bywa na takich
wspólnych wyjazdach. Może czasem warto odpocząć od siebie i nie zachowywać się jak pies ogrodnika. Oczywiście jak w większości
takich zagadnień i tu są wyjątki, ale bardzo nieliczne. Kiedyś już tu na forum pisałem, że nic do nich (małżeństw) osobiście nie mam.
Dziwi mnie tylko, tak jak na powyższym przykładzie, ich zacietrzewienie (perturbacje, nerwy, telefony, brak obiadu) i uzurpowanie
sobie w niczym nie uhonorowanego "prawa".