Dziadku Drogi Dziadku - cieszę się, że dokładnie przeczytałeś i skomentowałeś mój wpis a ten temat ponownie "ożył"
Wierzę, że Twoja opinia negatywna wobec nas nie wypływa ze złych intencji czy złośliwości a po prostu z braku wiedzy, więc wyjaśniam, że:
1. W tym dużym sanatorium były jednocześnie turnusy z ZUS, NFZ, PFRON i komercja, więc mnóstwo ludzi w różnym wieku (w tym dzieci) oraz z różnymi schorzeniami czy niepełnosprawnościami. Różne osoby, poglądy i zwyczaje.
2. Sala świetlicowa była na parterze i miała zamykane drzwi a pokoje sypialne wyżej, więc muzyka nie była tam słyszalna.
3. Nasz sprzęt grający, który podobno bardzo hałasował to zwykły przenośny magnetofon a nie wielkie kolumny.
4. Dźwięki irytowały tylko te osoby, które tam tam zaglądały a przechodziły w drodze na zabiegi czy posiłki.
5. Wszelkie pozwolenia były od kierownictwa ośrodka, klucz do sali dany na wyłączność a nawet lekarz prowadzący pisemnie zalecił taką formę terapii a w ośrodku lekarz to zaakceptował.
6. Dla mojego dziecka zabawa-terapia przy muzyce była to jedyna forma "zabiegów" sanatoryjnych, która (jeszcze) mogła być realizowana w santorium.
Na koniec dodam, że turnusy sanatoryjne to nie to samo co wczasy a wszelkie działania na turnusie zmierzają do poprawy stanu zdrowia. Jak na wstępie - tzw. aspołeczne zachowania i postawy często biorą się z braku wiedzy a nie złych intencji czy złośliwości, więc bądźmy otwarci na potrzeby innych. Czy to w sanatorium czy nawet tu - na Forum.
Pozdrawiam odwiedzających ten temat