Po pierwsze , nie przesadziłam , no może trochę o jakieś dwa lata , bo 78 a 80 to wielka różnica . Tacy ludzie przebywali na turnusach , z tego dwie osoby mi dobrze znane . Pan profesor - wykładowca , i pani doktor . Nie byli to styrani życiem zwykli zjadacze chleba z emeryturką ok. 1200 zł . Na dodatek co ma piernik do wiatraka , chyba tyle samo co prewencja z NFZ . Po drugie tu masz częściowo racje chciała bym 2 razy w roku wyjechać ale nie wiem czy będzie mi to dane . Po trzecie pierwszy raz w życiu wyjechałam do sanatorium w 2015 roku. Właściwie to nie chciała bym jechać w ramach prewencji , ale muszę bo nie mam możliwości korzystania z rehabilitacji ambulatoryjnej . Właśnie przepadają mi bardzo duże pieniądze które przyznał mi zakład w ramach IPR . Przez 14 lat pobierania renty chorobowej i pracy ani razu nie korzystałam z rehabilitacji w ramach prewencji. Do dnia dzisiejszego mimo lichego stanu zdrowia jestem wolontariuszką i widzę co się dzieje . Na koniec to co jest sednem sprawy ---- Prewencja rentowa dla emeryta
Najlepiej dać pewnym grupą rentę , emeryturę , pełny etat, wszelkiego rodzaju benefity i wyjazdy z ZUS oczywiście nie do Osieczka , czy Almy ale koniecznie do Kołobrzegu . To jest ten absurd. Na koniec dodam że najczęściej emeryci którzy są zatrudnieni na umowę o prace to byli policjanci , lekarze, nauczyciele, ogólnie pracownicy budżetówki z dość wysokimi emeryturami a nie byłe fryzjerki , piekarze , szwaczki , murarze, stolarze, itp. ich jeżeli ktoś zatrudni to na śmieciówkę . Wiem że przepis mówi że podstawą jest odprowadzanie pełnej składki i rokowanie powrotu do zdrowia . Jeżeli ktoś ma np. rentę na stałe i znaczny stopień niepełnosprawności to zdarza się że nadal pracuje ale już z prewencji nie skorzysta . Czyli co nie rokuje powrotu do zdrowia , ale pracować może
bo dofinansowuje państwo do jego zatrudnienia aby mógł sobie wypracować emeryturę ale nic nie robi aby mógł poprawić swój stan zdrowia i czy to nie absurd
To tylko kilka przykładów .