Strona 1 z 18

Wyżywienie w sanatorium

: 18 lut 2018 14:51
autor: Felice
raczej margaryna, z chlebem bywa różnie.Jakiegoś bardzo dietetycznego, specjalnego pieczywa raczej się nie spodziewaj.
Dość dużo jeżdżę i z margaryną jeszcze się nie spotkałam. Tak samo z pieczywem w zależności od diety jest zawsze kilka rodzajów Cukrzykom bułek nie podają raczej.
Ja lubię ciężki żytni chleb to ten faktycznie noszę ze sobą,ale zawsze poza zwykłym chlebem jest jakiś graham,albo z ziarnami.

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 14:54
autor: forumowicz
no ja niestety zawsze.Margaryna albo jakieś smarowidło masło-podobne. Ale nie przeszkadzało mi to bardzo. W ogóle mało chleba jem.
Zazwyczaj było pieczywo jasne i ciemne. Dwa rodzaje .

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 15:57
autor: Dotka
Waldek ponoć 1 zarezerwowane do lipca, a ja jadę w marcu. Mogłabym do niej nawet dopłacić ale z ZUS chyba się tak nie da.
Ja też lubię żytnie pieczywo, naturalne bez polepszaczy i na zakwasie, pewnie o takie ciężko będzie.
Jadę pierwszy raz i się stresuje jak przed pierwszą randką :lol:
Ja mam bardzo ograniczone menu i prawie nic nie lubię więc oprócz towarzystwa to jedzenie przeżywam chyba najbardziej ( zabiegami się nie martwię bo wiem, że są na bardzo dobrym poziomie ). Jak byłam w szpitalu to przez 5 dni nie zjadłam nic, po prostu zero, bo mnie odrzucało na sam widok. Mój mąż ze mnie niezły kabaret teraz w związku z tym wyjazdem, jak się zaczęłam zastanawiać czy wziąć toster to prawie mnie zabił śmiechem, zresztą za chwilę i ja się z samej siebie śmiałam :lol:
Do tego sanatorium to bym chyba musiała z 3 walizkami jechać jakbym chciała wszystko zabrać co mi się wydaje mega potrzebne ;)

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 16:19
autor: forumowicz
jeśli tylko masz mozliwość zabrac , to ten [ obrazek zewnętrzny ] to dobry pomysł :D

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 16:22
autor: Felice
Ale toster to wcale niegłupi pomysł...
Mam koleżankę i kolegę,którzy z expessem do kawy jeżdżą. Jak jedziesz autem?

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 16:26
autor: forumowicz
ja też uważam, że jeżeli ma Ci to podnieść komfort pobytu to bierz co tam potrzebujesz. W końcu przez 24 dni nie można nic nie jeść. I zawsze gości możesz zaprosić na świeże tosty!
Jak byłam w szpitalu to przez 5 dni nie zjadłam nic, po prostu zero, bo mnie odrzucało na sam widok.
tak z ciekawości zapytam: jak prawie nic nie lubisz to co właściwie jadasz? może akurat wbijesz się z upodobaniami w menu sanatoryjne. A może jest możliwość korzystania ze szwedzkiego stołu ?za dopłatą oczywiście? byś mogła sobie wybrać co lubisz!

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 16:46
autor: Dotka
Felice na szczęście mąż mnie zawiezie autem :)
Pusia szwedzki stół to jest myśl, ciekawe czy by dało radę coś takiego opłacić :) Co do jedzenia to ja nie muszę mieć nic wymyslnego, wystarczy mi chrupiący żytni chlebek lub bułka z masłem i się mogę posilić, na obiad np naleśniki. Ja się po prostu nie nadaję na żywienie zbiorowe bo nie lubię żadnego rodzaju ryb, kasz, gotowanego mięsa ani mięsa w sosie, miesa mielonego tj odpadają kotlety mielone, gołąbki, hamburgery itp, nie tknę kiepskiej jakości wędliny, serów w żadnej postaci, żadnych past do pieczywa :cry:

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 16:52
autor: forumowicz
Szwedzki stól to niezbyt dobra myśl - Tobie nawet [ obrazek zewnętrzny ] nie dogodzi - współczuję małżonkowi :cry:

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 16:53
autor: forumowicz
niestety, znaczna cześć z tego co wymieniłaś w sanatorium bywa, zwłaszcza mięsa, wędliny i pasty. Możesz się obejść samymi kartoflami bez sosu i mięsa, na obiad bywają też zupy.
Ale skoro nie jadasz dużo to myślę ze sobie poradzisz, nawet gdybyś miała od czasu do czasu coś dokupić. Czasami warto też porozmawiać z dietetyczką albo paniami z kuchni.

Re: Aspołeczne zachowania w sanatorium

: 18 lut 2018 17:00
autor: Dotka
Waldek nie musisz mu współczuć bo on wszystko czego ja nie jem je ;) Przecież mu od ust nie odejmuję, zresztą on praktycznie nie gotuje tylko ja ;) Jest to o tyle upierdliwe, że czasami są dwa obiady a czasami jak syn nie chce tego co my jemy to i trzy ;) Pocieszam się, że mój ojciec lubi jeszcze mniej niż ja i żyje :mrgreen: