Re: ZŁOTE MYŚLI-UKOJENIE NAS SAMYCH
: 17 wrz 2018 10:43
Dzień dobry! To ja – Szczęście.
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że już tu jestem. Z tobą. I zaraz zacznę narzekać i zrzędzić, bo mam powody, oj mam!
Mam bardzo dużo lat, już nawet nie pamiętam, w jakim jestem wieku. Chyba jestem na tym świecie od zawsze. Dlatego mam całą masę obserwacji i wniosków, co do ludzkości. Nie próbowałeś nigdy postawić się na moim miejscu? Szkoda, bardzo szkoda…
Wszyscy mówią „szczęście, szczęście…” Biegają, szukają, marzą o mnie. A ja, nawiasem mówiąc, nigdzie się nie chowam, nie uciekam. Cały czas jestem obok i mam nadzieję, że ktoś mnie w końcu zauważy. Ale jak możecie mnie zauważyć, jeśli większość nie ma pojęcia jak ja wyglądam?! Przecież to kuriozalne – szukać, nie wiedząc czego szukacie!
Najczęściej nikt mnie nie zauważa, ponieważ każdy na swój sposób maluje sobie moje oblicze. Dla jednych jestem ciastkiem z kremem, dla innych – domkiem na wsi, dla niektórych – sławą, a dla kogoś szczęście jest wtedy, gdy inni mają nieszczęście. Tacy też się trafiają…
Szczerze mówiąc, nie mam żadnego stałego miejsca zamieszkania, tułam się po świecie, szukam swojej przystani. Chętnie bym zamieszkało u kogoś, pukam do wszystkich drzwi po kolei, ale nie zawsze mnie wpuszczają. Takie, dajmy na to, Nieszczęście, od razu jest rozpoznawalne, a mnie rzadko kto poznaje.
Wiem, że wielu mnie szuka samodzielnie, czasem po prostu ocierają się o mnie, ale najczęściej przechodzą obok i nie zauważają. Albo może nie poznają? Niektórzy, na przykład, szukają mnie w Małżeństwie. Albo w Pracy. Albo w Dzieciach. Oczywiście, tam też bywam. Jednak, wygląda na to, że gdyby ci zabrano Małżeństwo, Pracę, Dzieci, to i ja zniknę, a ty będziesz nieszczęśliwy… To nieprawda. Szczęście to naturalny stan człowieka - żebyś wiedział, że tak!
Ludzie siedzą, dajmy na to, i grzebią w przeszłości. Mówią „ale były kiedyś dobre, szczęśliwe czasy”. A jakby tak sobie uczciwie przypomnieć, jak się wtedy ci ludzie zachowywali, to by się okazało, że to bzdura, że w tamtych szczęśliwych czasach też byli stale niezadowoleni, że ciągle im czegoś do szczęścia brakowało. Dopiero po latach zrozumieli, że to ja tam przecież byłem. Ale za późno… teraz siedzą, wspominają.
Jeszcze inni marzą o tym, czego im brakuje do Szczęścia – mieszkania, samochodu, pieniędzy, idealnej miłości. No to wam powiem: człowiekowi zawsze czegoś brakuje. Jak dostanie to, czego mu brakuje, to się nacieszy przez tydzień, a potem się przyzwyczaja i znowu czegoś chce, czegoś mu brakuje do pełnego, znaczy się, szczęścia.
Ciężko mam z wami, ludzie! Ile już bzdur wymyśliliście. „Szczęście to być potrzebnym innym”. Pięknie powiedziane, ale jest w tym jakiś brak logiki. Potrzebnym innym? A sobie? Tak właśnie rozdajesz siebie po ziarenku, a szczęścia nie zaznasz… Dobrze jest się troszczyć o innych, ale o sobie też nie należy zapominać. Kiedy masz Szczęście w sobie, to wokół ciebie jest jasno.
Albo mówicie: „Moje Szczęście to Dzieci”. A gdy wyrosną, odejdą, to się ich ciągle czepiacie, wtrącacie, obrażacie, że odsuwają was na drugi plan… Bo co? Bo wraz z Dziećmi odeszło Szczęście, bo sami je tam od początku umieściliście. W ich życiu, a nie w swoim. Własne Szczęście od nikogo nie zależy.
A jeszcze mówicie: „gdyby nie było nieszczęścia, to i szczęścia by nie było”. Powariowaliście? Trzeba was cegłą po łbie zdzielić, żebyście przez chwilę zrozumieli, że było szczęście, ale po prostu nie zauważyliście?
Nie gniewajcie się, że zrzędzę, ale mówiłem, że się nazbierało… Posłuchajcie mnie lepiej, to ja, wasze Szczęście mówię do was! Może coś sobie z tego zapamiętacie. Gdybyście tylko wiedzieli, jak często stoję obok człowieka, który odchodzi. I widzę, że dopiero teraz rozumie, że miał szczęście, miał, ale przegapił, nie dojrzał, nie poznał…
Lezie czasem człowiek na szczyt, wspina się, poci, stęka, ręce zdziera do krwi. Po co? Żeby stanąć na szczycie i poczuć szczęście. Jasne, mam w swoim repertuarze Radosne Uniesienia! Odloty Duszy. Ale przecież i tak potem trzeba iść dalej. Schodzić z tej góry, żeby znowu wspinać się na kolejną. Wieczna pogoń za szczęściem. Sami nie wiecie, że w trakcie tej wspinaczki ja siedzę w waszym plecaku. Albo po prostu idę obok i podpowiadam: „Zatrzymaj się, Przyjacielu! Spójrz wokół! To ja, Twoje Szczęście!” Gdzie tam! – rzadko ktoś mnie słyszy.
Zdradzę wam swój największy sekret: jestem przywiązane do czasu. Nie ma mnie w przeszłości – tam są tylko piękne, szczęśliwe obrazki. Nie ma mnie w przyszłości – tam są tylko słodkie marzenia. Zawsze jestem w teraźniejszości. Każda twoja chwila – to szczęście. Oczywiście, jeśli w tej samej chwili nie wpadasz w przeszłość albo w przyszłość ze swoimi żalami i obawami. Tam, gdzie są żale i obawy, mnie nie ma. Cóż, po prostu nie współżyjemy ze sobą – tak już mam.
Coś ci powiem. Skoro czytasz mój list, to znaczy, że masz oczy i one widzą. To już Szczęście. Jeżeli jesteś niewidomy i ktoś przeczytał ci ten list, to znaczy, że masz przyjaciela! Jakie to Szczęście! Oddychasz, chodzisz, kochasz, patrzysz, czujesz? Tak, to też jest Szczęście. To znaczy, że żyjesz, a jeśli żyjesz, to masz już wszystko.
Ludzie, proszę was o jedno: nie trzymajcie mnie. Nie łapcie za skrzydła. Jeżeli pozbawicie mnie możliwości latania, to stanę się wspomnieniem. Przypomnijcie sobie, że szczęśliwi czasu nie liczą. Ponieważ szczęśliwi żyją chwilą, po co mieliby liczyć czas? Nie mają ani przeszłości, ani przyszłości – mają tylko Szczęście.
Do was się zwracam, ludzie! Wpuście mnie! Mam dość tułania się po świecie, mam dość bezdomności. Może zaczniemy żyć razem według zasady, że Człowiek jest panem swojego Szczęścia. Przecież marzę o tym, żeby przyjść do kogoś i uszczęśliwić go na całe życie. Po prostu zatrzymajcie się na chwilę, przestańcie pędzić, rozejrzyjcie się wokół i zauważcie mnie.
Miłego Tygodnia
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że już tu jestem. Z tobą. I zaraz zacznę narzekać i zrzędzić, bo mam powody, oj mam!
Mam bardzo dużo lat, już nawet nie pamiętam, w jakim jestem wieku. Chyba jestem na tym świecie od zawsze. Dlatego mam całą masę obserwacji i wniosków, co do ludzkości. Nie próbowałeś nigdy postawić się na moim miejscu? Szkoda, bardzo szkoda…
Wszyscy mówią „szczęście, szczęście…” Biegają, szukają, marzą o mnie. A ja, nawiasem mówiąc, nigdzie się nie chowam, nie uciekam. Cały czas jestem obok i mam nadzieję, że ktoś mnie w końcu zauważy. Ale jak możecie mnie zauważyć, jeśli większość nie ma pojęcia jak ja wyglądam?! Przecież to kuriozalne – szukać, nie wiedząc czego szukacie!
Najczęściej nikt mnie nie zauważa, ponieważ każdy na swój sposób maluje sobie moje oblicze. Dla jednych jestem ciastkiem z kremem, dla innych – domkiem na wsi, dla niektórych – sławą, a dla kogoś szczęście jest wtedy, gdy inni mają nieszczęście. Tacy też się trafiają…
Szczerze mówiąc, nie mam żadnego stałego miejsca zamieszkania, tułam się po świecie, szukam swojej przystani. Chętnie bym zamieszkało u kogoś, pukam do wszystkich drzwi po kolei, ale nie zawsze mnie wpuszczają. Takie, dajmy na to, Nieszczęście, od razu jest rozpoznawalne, a mnie rzadko kto poznaje.
Wiem, że wielu mnie szuka samodzielnie, czasem po prostu ocierają się o mnie, ale najczęściej przechodzą obok i nie zauważają. Albo może nie poznają? Niektórzy, na przykład, szukają mnie w Małżeństwie. Albo w Pracy. Albo w Dzieciach. Oczywiście, tam też bywam. Jednak, wygląda na to, że gdyby ci zabrano Małżeństwo, Pracę, Dzieci, to i ja zniknę, a ty będziesz nieszczęśliwy… To nieprawda. Szczęście to naturalny stan człowieka - żebyś wiedział, że tak!
Ludzie siedzą, dajmy na to, i grzebią w przeszłości. Mówią „ale były kiedyś dobre, szczęśliwe czasy”. A jakby tak sobie uczciwie przypomnieć, jak się wtedy ci ludzie zachowywali, to by się okazało, że to bzdura, że w tamtych szczęśliwych czasach też byli stale niezadowoleni, że ciągle im czegoś do szczęścia brakowało. Dopiero po latach zrozumieli, że to ja tam przecież byłem. Ale za późno… teraz siedzą, wspominają.
Jeszcze inni marzą o tym, czego im brakuje do Szczęścia – mieszkania, samochodu, pieniędzy, idealnej miłości. No to wam powiem: człowiekowi zawsze czegoś brakuje. Jak dostanie to, czego mu brakuje, to się nacieszy przez tydzień, a potem się przyzwyczaja i znowu czegoś chce, czegoś mu brakuje do pełnego, znaczy się, szczęścia.
Ciężko mam z wami, ludzie! Ile już bzdur wymyśliliście. „Szczęście to być potrzebnym innym”. Pięknie powiedziane, ale jest w tym jakiś brak logiki. Potrzebnym innym? A sobie? Tak właśnie rozdajesz siebie po ziarenku, a szczęścia nie zaznasz… Dobrze jest się troszczyć o innych, ale o sobie też nie należy zapominać. Kiedy masz Szczęście w sobie, to wokół ciebie jest jasno.
Albo mówicie: „Moje Szczęście to Dzieci”. A gdy wyrosną, odejdą, to się ich ciągle czepiacie, wtrącacie, obrażacie, że odsuwają was na drugi plan… Bo co? Bo wraz z Dziećmi odeszło Szczęście, bo sami je tam od początku umieściliście. W ich życiu, a nie w swoim. Własne Szczęście od nikogo nie zależy.
A jeszcze mówicie: „gdyby nie było nieszczęścia, to i szczęścia by nie było”. Powariowaliście? Trzeba was cegłą po łbie zdzielić, żebyście przez chwilę zrozumieli, że było szczęście, ale po prostu nie zauważyliście?
Nie gniewajcie się, że zrzędzę, ale mówiłem, że się nazbierało… Posłuchajcie mnie lepiej, to ja, wasze Szczęście mówię do was! Może coś sobie z tego zapamiętacie. Gdybyście tylko wiedzieli, jak często stoję obok człowieka, który odchodzi. I widzę, że dopiero teraz rozumie, że miał szczęście, miał, ale przegapił, nie dojrzał, nie poznał…
Lezie czasem człowiek na szczyt, wspina się, poci, stęka, ręce zdziera do krwi. Po co? Żeby stanąć na szczycie i poczuć szczęście. Jasne, mam w swoim repertuarze Radosne Uniesienia! Odloty Duszy. Ale przecież i tak potem trzeba iść dalej. Schodzić z tej góry, żeby znowu wspinać się na kolejną. Wieczna pogoń za szczęściem. Sami nie wiecie, że w trakcie tej wspinaczki ja siedzę w waszym plecaku. Albo po prostu idę obok i podpowiadam: „Zatrzymaj się, Przyjacielu! Spójrz wokół! To ja, Twoje Szczęście!” Gdzie tam! – rzadko ktoś mnie słyszy.
Zdradzę wam swój największy sekret: jestem przywiązane do czasu. Nie ma mnie w przeszłości – tam są tylko piękne, szczęśliwe obrazki. Nie ma mnie w przyszłości – tam są tylko słodkie marzenia. Zawsze jestem w teraźniejszości. Każda twoja chwila – to szczęście. Oczywiście, jeśli w tej samej chwili nie wpadasz w przeszłość albo w przyszłość ze swoimi żalami i obawami. Tam, gdzie są żale i obawy, mnie nie ma. Cóż, po prostu nie współżyjemy ze sobą – tak już mam.
Coś ci powiem. Skoro czytasz mój list, to znaczy, że masz oczy i one widzą. To już Szczęście. Jeżeli jesteś niewidomy i ktoś przeczytał ci ten list, to znaczy, że masz przyjaciela! Jakie to Szczęście! Oddychasz, chodzisz, kochasz, patrzysz, czujesz? Tak, to też jest Szczęście. To znaczy, że żyjesz, a jeśli żyjesz, to masz już wszystko.
Ludzie, proszę was o jedno: nie trzymajcie mnie. Nie łapcie za skrzydła. Jeżeli pozbawicie mnie możliwości latania, to stanę się wspomnieniem. Przypomnijcie sobie, że szczęśliwi czasu nie liczą. Ponieważ szczęśliwi żyją chwilą, po co mieliby liczyć czas? Nie mają ani przeszłości, ani przyszłości – mają tylko Szczęście.
Do was się zwracam, ludzie! Wpuście mnie! Mam dość tułania się po świecie, mam dość bezdomności. Może zaczniemy żyć razem według zasady, że Człowiek jest panem swojego Szczęścia. Przecież marzę o tym, żeby przyjść do kogoś i uszczęśliwić go na całe życie. Po prostu zatrzymajcie się na chwilę, przestańcie pędzić, rozejrzyjcie się wokół i zauważcie mnie.
Miłego Tygodnia