Może i ja dorzucę kilka słów w temacie. Właściwie to w dwóch tematach: górne drogi i astma.
Wprawdzie moja astma to taka jakaś dziwna bo specjalnie jej nie odczuwam. Nie mam żadnych duszności,
nie odczuwam nadmiernego zmęczenia, normalnie funkcjonuję. Zbadano mnie pod kontem astmy bo tak zaleciła pani doktor alergolog.
Badanie trwało około 3 godzin na rożnych aparatach i stwierdzono, że jednak ta astma jest???
Robię co 3 m-ce spirometrię i wszystko OK. Dmucham jak dwudziestolatek. Zażywam raz dziennie Alvesco. To taka dmuchawka do ust.
Bardziej jak astma dokucza mi nieżyt górnych dróg i to jest mój problem od lat. Dochodzę do wniosku, że jest to wina środowiska,
powietrza w jakim mieszkam. Mam ciągle chrypę, ciągle pochrząkuję, a wszystko to ustępuje gdy wyjadę w góry lub nad morze.
Po kilku dniach wszystkie dolegliwości ustępują. Wypadało by się przenieść, zamieszkać w górach lub nad morzem, ale
na to potrzeba by z pół melona, a takiej kasy niestety nie mam. Może jakaś litościwa dusza wspomoże?
Puki co ratuję się tymi wyjazdami dwa razy do roku i jakoś żyje się z dnia na dzień.
Z zatokami również mam problem i myślę, że jest to wina skrzywionej przegrody, którą chciano mi operować już wiele lat temu.
Jakoś sobie radzę. Zmieniłem dietę, bardzo ograniczyłem nabiał, (mleko, serki, jogurty, śmietana) i inne produkty powodujące nadmiar
śluzu, pijam musującą witaminę C z dodatkiem kilku kropel ojejku z oregano i da się żyć.
Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka oraz miłych pobytów w sanatoriach.