Ponieważ dostaję pytania na temat operacji i okresu bezpośrednio po, a wiem jak sama poszukiwałam informacji na ten temat, pozwolę sobie tutaj napisać jak to wyglądało. Mam nadzieję, że komuś te moje wrażenia i doświadczenia się przydadzą. (wklejam w dwóch częściach, bo się rozpisałam
Po pierwsze, oczekiwanie na operację to mogło być 2 miesiące, mogło, bo ja musiałam ten termin przedłużyć, dostosować do moich możliwości, ale w szpitalu na Banacha tyle się czeka. Miałam się zgłosić 4 lipca, poniedziałek, rano, a następnego dnia miała być operacja. Miała, bo potem się okazało, że był poślizg, i moja operacja się przesunęła o jeden dzień. Kiedy dowiedziałam się, że moja operacja ma być następnego dnia (bo początkowo mówiono nawet o kilku dniach poślizgu) pielęgniarka zapytała: a ma pani pas biodrowy? Nie miałam, na to ona: to jak pani chce wstać po operacji? Trochę mnie to zaskoczyło, bo wiedziałam, że po operacji trzeba nosić taki pas, ale nie wiedziałam, że trzeba go mieć ze sobą już idąc do szpitala. Na szczęście w szpitalu jest sklep, na szczęście córka miała kartę, kupiłyśmy (220 zł trzeba było wyłożyć, potem 180 zł NFZ zwraca na zlecenie lekarza prowadzącego). Nie wiem co bym potem zrobiła, gdybym nie miała tego pasa, bo bez pasa nie podnoszę się z leżenia odkąd zaczęłam wstawać.
A więc bardzo ważne: do szpitala trzeba się zgłosić mając pas biodrowy dopasowany do swojej figury.
W szpitalu na Banacha po operacji pacjent przebywa najpierw w sali pooperacyjnej (bez wizyt), potem ok. 24 godziny na oddziale pooperacyjnym w Klinice Neurochirurgii (tu można odwiedzać). Kiedy obudziłam się po operacji najpierw w tym pierwszym miejscu, wiem że dostałam morfinę, bo mnie bardzo bolało, ale ja tego bólu nie pamiętam. Potem kiedy już przewieziono mnie na oddział pooperacyjny ból nie był silny, cały czas dostawałam w kroplówkach środki przeciwbólowe. Leżałam na plecach ale rana mi nie dokuczała. Mogłam też leżeć na boku, oczywiście, przy zmianie pozycji bolało, ale ponieważ i przed operacją miałam z tym problem, umiem się tak przekręcać żeby chronić kręgosłup.
Miałam założony cewnik na mocz oraz taki cewnik do kręgosłupa, który miał być zdjęty po 24 godzinach. Ten cewnik jednak spowodował podobno rzadkie powikłanie - w nocy po operacji dostałam niezwykle silnego bólu głowy i karku z odruchem wymiotnym. Lekarz stwierdził, że to wynik podrażnienia opon i rano ten cewnik został wyjęty. Ból głowy, początkowo wyciszany silnymi lekami przeciwbólowymi potem dokuczał mi bardzo przez ok 10 dni, po czym na szczęście minął.
Na drugi dzień po operacji na oddziale pooperacyjnym przyszła do mnie rehabilitantka. Nauczyła mnie jak zakładać pas, pouczyła, że bez niego nie wolno mi się podnosić z łóżka, nawet na chwilę, ale kiedy leżę nie powinnam go mieć na sobie. Przyniosła mi z mojej sali bieliznę i koszulkę, dzięki czemu nie musiałam w koszuli operacyjnej wstawać. Okazuje się, że mogę podnieść biodra do góry i podsunąć sobie pas i to wcale nie boli. Potem pokazała mi jak usiąść (kładąc się bokiem na łóżku i z tej pozycji powoli usiąść), a potem jak wstać. Wstałam z jej pomocą, zrobiłam kilka kroków, po czym stwierdzono, że mogę już sobie sama poradzić. Za chwilę pielęgniarka wyjęła mi cewnik i przewieziono mnie na salę, na której byłam przed operacją.
Od tej pory (ok 24 godziny po operacji) sama chodziłam do łazienki (wewnętrzna przy naszej sali) i nie potrzebowałam pomocy żeby się umyć czy skorzystać z toalety. Ważne, żeby wszystko co jest potrzebne było umieszczone na poziomie rąk, bo nie wolno się schylać, przekrzywiać w kręgosłupie, sięgać wysoko. Leżałam w nocy na płaskim łóżku (tak jestem przyzwyczajona) a w dzień na lekko podniesionym zagłówku, tak, żeby nie zginać się w plecach. Rehabilitantka nauczyła mnie jak wykonywać różne czynności, dała mi sporo sprytnych rozwiązań (sukcesywnie, nie wszystko od razu). Główne zalecenie - jak najwięcej chodzić, jak najmniej czasu spędzać w jednej pozycji. Chodziłam po korytarzu kilka razy dziennie, po kilku dniach wyprowadzałam na spacer inną panią, która źle widziała, i tak chodziłyśmy - prowadził kulawy ślepego (to ona powiedziała!!!).
Na drugi dzień po powrocie do sali z rodziną na zalecenie rehabilitantki zjechałam windą na dół i wyszliśmy na taki mini ogródek spacerowy. Trzeba było pokonac kilka schodków, ale to się okazało nie być problemem. I to jest pytanie jakie ja zadawałam: jak z chodzeniem po schodach, bo nie wiedziałam jak zorganizować dom: dla mnie to nie jest problem!
Rehabilitantka po kilku dniach pokazała mi jak w razie konieczności mogę coś podnieść z podłogi (przykucnąć w wykroku do przodu, podtrzymując się czegoś, wtedy można i kucnąć i wstać bez obciążania kręgosłupa). Jak można zawiązać sznurówki (stawiając stopę na krześle). Jak bezpiecznie siedzieć (byle nie długo!) najlepiej na brzegu wysokiego krzesła. W szpitalu miałam wysokie łóżko, koło niego szafkę z wysuwanym blatem i jadłam posiłki pół stojąc, a pół siedząc oparta o łóżko. (cdn)