Kiedy ja byłam małym dzieckiem a było to dawno, dawno temu, a może i jeszcze dawniej to moja mama wyjeżdżała co jakiś czas do sanatorium. Najczęściej dostawała zwolnienie lekarskie, ale wówczas na skierowanie oczekiwało się kilka miesięcy, no i z pracą nie było żadnych problemów. Etatów było w bród. Przełożony zwykle był zadowolony, że pracownica zamiast chodzić co miesiąc na zwolnienie lekarskie jedzie raz "a dobrze" aby podreperować zdrowie. Dziś jest inaczej. Gdyby lekarz wystawiający Tobie L4 wiedział, że wykorzystasz ten czas na wyjazd do sanatorium w ramach skierowania z NFZ to zapewniam Cię, że nie dostałabyś L4. Żaden lekarz nie nadstawiałby "dupy" za Ciebie, więc nie bujaj w obłokach i zejdź na ziemię. Jeśli chcesz zapobiegać schorzeniom lub cokolwiek swojemu zdrowiu pomóc to jedź podczas urlopu, a jeśli zdrowie Tobie doskwiera na tyle, że już nie dajesz rady to zgłoś się do ZUS. Oni już o Ciebie zadbają i w ramach prewencji coś Tobie wybiorą.mercedes pisze:witam -to czy dostaniemy l-4 zalezy od lekarza ,wyjazd z NFZ to tylko w swoim wolnym ale jesli go nie mamy przy odrobinie dobrych chceci dostaniemy l-4 wyjazd z ZUS to zwolnienie wydawane w sanatorium w dniu wyjazdu . ja osobiscie ostatnio jezdze na l-4 uznajac ze jade sie leczyc wiec urlop zostawiam dla siebie. - trace oczywiscie 20procent wynagrodzenia ale zyskuje 21 dni urlopu - pozdrawiam
Mój kolega postąpił podobnie jak Ty i też wybrał się na L4 do sanatorium z NFZ. Chcesz znać finał? Otóż miał kontrolę czy też został wezwany na komisję (tego nie wiem), nie dosyć, że zwolnienie zostało zakwestionowane i musiał co do joty zwrócić wraz z karą to jeszcze miał wiele nieprzyjemności i przez jakiś czas nie mógł ubiegać się o sanatorium z NFZ